Wywiad z Mads'em Brüggerem: „Duńczycy kibicują idiotom”

Festwial All About Freedom, który odbywał się w dniach 18-26.10.2013 w Gdańsku, postawił przed nami między innymi szansę bliższego zapoznania się z mniej znanymi produkcjami zagranicznymi. Niejednokrotnie były to obrazy, które oficjalnie zakwalifikowały się do walki o nominacje do Oscara za rok 2013. Redaktorzy Filmowo: Jakub Neumann, Alicja Hermanowicz oraz Filip Cwojdziński, stanowili o sile organu prasowego All About Freedom Festival.

 

Należeli oni do grona redaktorów Jednodniówki" - pisma poświęconego festiwalowi. Na naszej stronie również możecie przeczytac recenzje autorstwa wymienionej trójki, które ukazały się w poszczególnych numerach gazetki (Pussy Riot. Modlitwa punka" recenzja tutaj>>, Heli" recenzja tutaj>>, Nocne gry" recenzja tutaj>>, Smak curry" recenzja tutaj>>, oraz polska Ida" recenzja tutaj>>). Teraz natomiast prezentujemy wywiad z Mads'em Brüggerem, przeprowadzony podczas Festiwalu All About Freedom przez redaktora Filmowo, Jakuba Neumanna oraz Paulinę Pohl.

_____________________________________________________________________________________

 

Mads Brügger - duński scenarzysta i reżyser, zdobywca Głównej Nagrody Jury podczas festiwalu filmów niezależnych Sundance za film dokumentalny Idioci w Korei". Twórca dokumentu Ambasador", pokazywanego podczas Festiwalu All About Freedom.

 

Czy istnieją granice dziennikarstwa?

Oczywiście, że tak. Muszą istnieć. Co prawda nie chciałbym, aby wszyscy pracowali w stylu podobnym do mojego w „Ambasadorze”. To byłoby straszne. Z drugiej strony współczesne dziennikarstwo wciąż ewoluuje, a uprawiający ten zawód ludzie muszą poszukiwać i tworzyć nowe, bardziej wyrafinowane rozwiązania – dostosowane do konkretnego problemu, mniej kontrolowane.

 

Czy reprezentowany przez Pana „gonzo style”, gdzie reporter jest obecny w prezentowanej historii, jest w Pana opinii najlepszą formą dokumentalizmu?

Nie. Istnieje wiele sposobów kręcenia filmów dokumentalnych. Mnie najbardziej odpowiada, kiedy nikt poza mną nie ma pojęcia, że bierzemy udział w tworzeniu nowego dzieła filmowego. „Gonzo style” zainspirował wielu filmowców, w tym mnie, choć wielu uważa taką formę pracy za najprostszą. W rzeczywistości nie jest aż tak łatwo – przez wiele dni trzeba być maksymalnie skupionym na osiągnięciu celu i ostrożnym, by nie otworzyć się bardziej niż trzeba.

 

Pańskie satyryczne doświadczenie jest bardzo wyraźne nawet w filmach, które podejmują poważną tematykę. Czy śmiech można uznać za najskuteczniejszą pomoc w zainteresowaniu widzów wymagającymi kwestiami?

W moim przypadku takie podejście wynika z intelektualnej tradycji kulturowego radykalizmu, która jest w Danii dominująca. Częścią tego radykalizmu jest idea, by powiedzenie czegoś poważnego rozpocząć od żartu i zakończyć kolejnym żartem.

 

Pańscy rodacy z grupy AQUA kilkanaście lat temu prowokowali swoimi tekstami piosenek, jak choćby „Barbie Girl”. Czy prowokacje można uznać za typowo duńską cechę?

Tak! W końcu to w duńskiej gazecie narysowano karykaturę Mahometa, przez co dochodziło nawet do zamachów i śmierci wielu ludzi. Cały świat był wściekły. Ale tacy już są Duńczycy, którzy cenią prawo do bycia kompletnym idiotą, a nawet potrafią kibicować takim osobom.

 

Zapewne nie do uniknięcia były porównania „Ambasadora” do „Borata”. Uważa się Pan za Borata kina dokumentalnego?

Nie, nie uważam. Podziwiam Sachę Barona Cohena i nie zamierzam krytykować jego filmu, ale dla mnie w tym, co robię, istotna jest dziennikarska refleksja. Lubię, gdy filmy dostarczają nam intelektualnych kalorii i są na tyle dobre, że zostają z nami po wyjściu z kina.

 

W „Ambasadorze” stworzył Pan kreację na miarę Oscara. Czy trudno było Panu wymyśleć taką postać? Co Pana wtedy inspirowało?

Przed pracą nad filmem sprawdziłem, jak wyglądają procedury, przez które przechodzi każdy dyplomata. Musiałem przemyśleć wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Jakiego rodzaju kartą posługuje się taki człowiek? Jak odnosi się do francuskich, a jak do amerykańskich dyplomatów? W miarę możliwości chodziłem na przyjęcia do ambasady w Kopenhadze, na które byłem zapraszany jako pracownik duńskiego nadawcy publicznego (DR). Łatwo sprawić, by ludzie uwierzyli, że jesteś kimś innym. Trudniejsza jest dalsza część. Jakiego rodzaju papierosy pali ten człowiek? Jakie tematy porusza w rozmowie? Jeśli żartuje, to w jaki sposób? Dopracowanie spójnej wizji mojej postaci zajęło mi kilka lat.

 

Czy jadąc do Afryki miał Pan konkretne plany odnośnie kształtu filmu czy też podporządkował Pan go zdarzeniom wcześniej nieoczekiwanym?

Jadąc tam starałem się być jak najbardziej kreskówkowy w wyglądzie i zachowaniu, co później przełożyło się na to, jakiego rodzaju reakcje prowokowałem i jakie było postępowanie ludzi, których spotkałem. To wyjaśnia również, dlaczego kreskówkowi są pozostali bohaterowie filmu. Dostosowywali się do mnie. Nigdy nie sądziłem, że taki człowiek mógłby istnieć w rzeczywistości. To mówi dużo o sile dokumentalizmu i licznych możliwościach, jakie oferuje twórcom i widzom kino dokumentalne.

 

Jak czuje się Pan ze świadomością, że oszukał Pan tak wiele niewinnych osób?

Rzeczywiście, jestem tego świadom i podkreśliłem to w filmie. Wiem, że wykorzystałem tych ludzi. Naturalnie myślę o tym i zdaję sobie sprawę z niewłaściwości takiego postępowania, ale to jedyne, co mogę już teraz w tej kwestii zrobić.

 

Spotkał się Pan z wieloma przejawami wrogości. Pod Pańskim adresem często pojawiały się nawet groźby. Jak Pan reaguje na podobne ataki? Skąd czerpie Pan odwagę, by realizować tak ryzykowne projekty w tak niebezpiecznych lokalizacjach jak Afryka albo Korea Północna, miejsce Pana poprzedniego filmu pt. „Idioci w Korei”?

Nie szukam na siłę niebezpieczeństwa ani wysokiej adrenaliny, ale część mnie jest tym podekscytowana. Dania jest pięknym, ale jednocześnie nudnawym krajem. Poszukiwanie nowych sytuacji, fenomenów i realiów, które są tak odmienne od naszych europejskich standardów, jest dla mnie fascynujące.

 

Nigdy nie doszedł Pan do momentu, w którym czuł Pan, że czas wracać do domu?

Były momenty, w których rozważałem przeniesienie się do Afryki na stałe, co było z mojej strony szaleństwem. Byliśmy przesłuchiwani i niewiele brakowało, byśmy trafili do więzienia. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że im szybciej nakręcimy cały potrzebny materiał i wyjedziemy do domu, tym lepiej.

 

Ile osób pracowało przy kręceniu tej produkcji? Czy ktoś pomagał Panu z odpowiednim ustawieniem ukrytych kamer?

Ustawiałem je sam. Przy kręceniu towarzyszył mi fotograf Johan, kierowniczka produkcji Eva, która udawała moją asystentkę, oraz były żołnierz pozujący na mojego ochroniarza. Jako dyplomata musiałem mieć ochroniarza. W przeciwnym przypadku nikt nie potraktowałby mnie poważnie.

 

Poznajemy prawdziwe imiona i nazwiska wielu bohaterów tego filmu, jak choćby pana Gilberto i Paula. Co teraz dzieje się w ich życiu?

Tamtejsze prawo stwarza Gilberto idealne warunki do kombinowania i obchodzenia sprawiedliwości. Jest specjalistą w radzeniu sobie w takich warunkach. Moim zdaniem powinien być w więzieniu. To genialny kryminalista. Holenderski dyplomata wciąż pracuje. Wyciąłem kilka scen, które obciążały go jeszcze bardziej. W pewnym stopniu to miły człowiek, ale jest przy tym uwikłany w zbyt wiele podejrzanych interesów. Dyplomaci powinni być uczciwi. Paul nie miał rodziny i chciał wydostać się z Liberii za wszelką cenę. Po powrocie do kraju przekazaliśmy mu fundusze niezbędne do opuszczenia kraju. Wiem, że udało mu się wydostać, ale od tej pory nie mamy z sobą kontaktu.

 

Co zaskoczyło Pana najbardziej w Afryce – pozytywnie i negatywnie?

Bardzo podobało mi się w Afryce. Ogromnie szanuję mieszkańców tego kontynentu i podziwiam cierpliwość umożliwiającą im radzenie sobie każdego dnia z ogromną ilością problemów, które dla nas są niewyobrażalne. Najbardziej zszokowała mnie wszechobecna obsesja rasy i nieograniczone przejawy rasizmu, zarówno względem osób przyjezdnych, jak i pomiędzy samymi Afrykańczykami. Nie podobało mi się również ich podejście, że jeśli jednej osobie idzie dobrze, to druga automatycznie jest skazana na porażkę. Nie ma szans, by dwie osoby osiągały sukces w tym samym czasie. 

 

Posiada Pan doświadczenie w pracy na stanowisku prezentera telewizyjnego. Czy telewizja na żywo zapewnia porównywalne emocje do tych, które przeżył Pan kręcąc filmy?

Nie… W czasie kręcenia „Ambasadora” byłem jeszcze zatrudniony w duńskiej telewizji publicznej i musiałem zachować swoje działania w sekrecie, bo były sprzeczne z dyrektywami stacji. Z drugiej strony nie mógłbym pracować na podobnie wysokich obrotach przez cały czas, w związku z czym powrót do bardziej konwencjonalnej formy dziennikarstwa też może okazać się wskazany.

 

Czy zdaje Pan sobie sprawę, że „Ambasador” to najsilniejsze filmowe połączenie Danii i Afryki od czasów… Karen Blixen. Może Pański film to sekretny sequel do „Pożegnania z Afryką”?

O… (śmiech) Dziękuję!

 

„Ambasador” ma już dwa lata. Pana następny projekt podejmuje temat katastrofy lotniczej z 1961, kiedy w okolicach Zambii rozbił się samolot. Zginął wówczas Dag Hammarskjöld, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jak prace nad tym filmem?

Trwają, ale temat jest wyjątkowo skomplikowany i wymagający wielu przygotowań. Sądzę, że film ostatecznie okaże się thrillerem o zimnej wojnie.

 

Przy tak drażliwej tematyce pewnie trudno będzie przemycić aspekty komediowe?

Rzeczywiście, to nie będzie zbyt zabawny film. Podchodzimy do tematu bardzo poważnie, niemal z matematyczną precyzją. Będzie to zupełnie inny projekt od dotychczasowych. Skompletowałem już około 1/3 filmu.

 

Co Pana zainspirowało do zainteresowania się tą tematyką?

W Danii mamy ulice imienia Hammarskjölda, ale mało kto tak naprawdę go pamięta. Analizując materiały dotyczące katastrofy zdałem sobie sprawę, jak wiele poszlak sugeruje możliwość zamachu. Atak na sekretarza generalnego ONZ to prawie jak zamach na papieża! To bardzo interesująca historia i ogromne wyzwanie.

 

Rozmowę przeprowadzili:

Jakub Neumann, Paulina Pohl

_________________________________________________________________________________________________

 

ŹRÓDŁA:

https://www.lodownmagazine.com/index.php?page=26&modaction=showItem&id=1533

https://thefilmstage.com/features/interview-the-ambassador-stardirector-mads-brugger-on-african-blood-diamonds-and-beef-tartare/

https://www.ack.ug.edu.pl/polecane/7-all-about-freedom-festival/

https://stopklatka.pl/-/8405222,mads-brugger/galeria-zdjec