Po prostu śmieszna. Czy tak wiele wymagamy od współczesnych komedii, że nawet tego, podstawowego warunku bardzo często nie potrafią zapewnić nam ich twórcy? Na szczęście mowa nie o realizatorach „Rodzinnych rewolucji” (premiera 4 lipca), które w końcu dają nadzieję na to, że do kina z powodzeniem można wybrać się na fabułę komediową i nie opuszczać sali z przeświadczeniem zmarnowanych pieniędzy. Choć chór malkontentów z pewnością doszuka się niedoskonałości realizatorskich w najnowszym obrazie Franka Coraci (reżyser niezłego „Klik: I robisz, co chcesz!”).
Trochę drętwy początek, który z pewnością miał nam zakreślić charakterystykę bohaterów, został jednak szybko zrekompensowany zabawną sekwencją gagów w drugiej części filmu. Do tego po raz kolejny w obrazie reżyserowanym przez Franka Coraci jesteśmy świadkami wplecenia w konwencję komedii kilku całkiem pouczających i mądrych sentencji, dotyczących zasad pielęgnacji życia rodzinnego. Podobnych środków przekazu użyli twórcy wspomnianej komedii fantasy „Klik: I robisz, co chcesz!” – uhonorowanej w 2007 roku Nagrodą Amerykańskiej Publiczności (People’s Choice), Kryształową Statuetką dla ulubionej komedii. Mieszanka humoru i mądrości, które przekazują nam z ekranu bohaterowie, stanowi więc pewien gwarant sukcesu. To również najlepszy wybór do wspólnego, rodzinnego seansu – uniwersalne prawdy na temat ogniska rodzinnego trafią tu do świadomości dzieciaków, ale chyba przede wszystkim do serca i ogólnej wrażliwości rodziców. Nie jeden z nich od bohaterów „Rodzinnych rewolucji” nauczyć się może bardzo wiele.
„Rodzinne rewolucje” to również kolejna okazja do tego, aby wspólnie na dużym ekranie oglądać Drew Barrymore i Adama Sandlera. Wcześniej zagrali ze sobą w dwóch produkcjach: „Od wesela do wesela” (1998) oraz „50 pierwszych randek” (2004). Ich najnowszy film po raz kolejny przekonuje, jak świetnie dopasowanymi do siebie są aktorami, tworzącymi świetną atmosferę wśród oglądających ich widzów. Oboje są samotnie wychowującymi swoje dzieci rodzicami. Radzą sobie różnie. Lauren (Drew Barrymore) to matka dwóch synów, którym zdecydowanie brakuje ojcowskiego wsparcia. Jim (Adam Sandler) jest wdowcem, który ze zmiennym szczęściem nadrabia swoim trzem córkom brak matczynej miłości. Pierwsze spotkanie Lauren i Jima, które zostaje zainicjonawane przez wspólnych znajomych, nie należy do udanych… Nie trudno jednak odgadnąć, do czego zmierzać będzie fabuła filmu, która do szczególnie nieprzewidywalnych nie należy.
To jednak nie główne zadanie komedii, by była naszpikowana intrygą i ciągle zaskakiwała widzów. Ten gatunek został stworzony po to, żebyśmy mogli odłączyć przepalone zwoje naszego życia codziennego i przeznaczyli czas na rozrywkę. A taką „Rodzinne rewolucje” niewątpliwe dostarczają, stanowiąc film śmieszny, ale nie głupi i irytujący.
Autor: Adam Plutowski