CZĘŚĆ I – REŻYSER
Dla wielu jest to człowiek nieznany, dla innych reżyser stojący za słabszą wersją „Szeregowca Ryana”, czy filmem-pomyłką z Bradem Pittem, lecz tylko garstka ludzi uważa Terrence'a Malicka za nie tyle reżysera, co współczesnego kinowego poetę.
Lecz kim on jest dokładnie? Terrence Frederick Malick z urodzenia jest Amerykaninem, urodził się w Ottawie, w stanie Illinois, ale wychował na bardzo nieprzyjaznym terenie – wśród kaktusów w Teksasie. Jego rodzinne korzenie sięgają asyryjskich chrześcijan imigrantów z Syrii i Libanu. Rodzina Malicków nie miała lekkiego życia, nawet w Stanach Zjednoczonych. Jeden z jego młodszych braci, Larry, który był gitarzystą i studiował w Hiszpanii, umyślnie złamał sobie dłonie pod presją swoich muzycznych studiów. Na wieść o tym, ojciec Terrence'a, Emil, wyruszył do Andrès Segovia, by pomóc synowi w trudnym dla niego okresie. Niestety, niedługo później Larry zmarł, najprawdopodobniej popełniając samobójstwo. Niewątpliwie, to wydarzenie, czy rodzinne historie o Bliskim Wschodzie, mocno wpłynęły na Terrence'a, ukształtowały jego osobę, umocniły w wierze, a jego filmy nacechowało niespotykaną dotąd poetyką.
Malick poszedł na studia filozofii na Uniwersytecie Harvardzkim, które skończył z wyróżnieniem summa cum laude (łac. “z najwyższą pochwałą”). Przez kolejne lata tułał się w środowisku akademickim Oxfordu, lecz z powodu kłótni z wykładowcą o tezę na koncept świata u Kierkegaarda, Heideggera i Wittgensteina (przedstawiciele filozofii egzystencjonalnej), opuścił tamtejsze studia. Powrócił do stanów Zjednoczonych, gdzie zaczął wykładać filozofię na Massachusetts Intitute of Technology (MIT) – najbardziej prestiżowej, prywatnej uczelni technicznej na świecie. Opublikował również parę artykułów dla magazynów Newsweek, The New Yorker oraz Life.
Na przełomie lat 60. i 70. wiele się działo w jego życiu. Już w 1969 roku otrzymał dyplom ukończenia AFI Conservatory, szkoły filmowej, reżyserując swój pierwszy film krótkometrażowy - “Lanton Mills”. To właśnie tam Malick zakręcił się w hollywoodzkim półświatku, nawiązując kontakty z wieloma osobistościami, w tym z Jackiem Nicholsonem. Na początku lat 70. kariera artysty zaczęła rozkwitać. Po ślubie z Jill Jakes w 1970 roku napisał wczesny szkic scenariusza do filmu “Brudny Harry”. Jednakże samo pisanie scenariuszy, których większość nie była w ogóle reżyserowana, nie zadowalało Malicka. Toteż postanowił ponownie stanąć za kamerą i już w 1973 roku wyprodukował swój pierwszy film pełnometrażowy, niezależny. “Badlands”, bo o tym filmie mowa, został wspaniale przyjęty przez krytyków i widzów. Terrence wygrał Złotą Muszlę za najlepszego reżysera na festiwalu filmowym w San Sebastian, dzięki czemu utorował swoją drogę do dalszych produkcji. Rozpędzony, w 1978 roku wyreżyserował swoje drugie dzieło - “Niebiańskie dni”. To właśnie ten film przyniósł mu światową sławę, gdyż zdobył Złotą Palmę dla najlepszego reżysera na festiwalu w Cannes w 1979 roku; ponadto, autor zdjęć do tego filmu otrzymał Oscara.
Lecz po tak ogromnym sukcesie, Malick zniknął z ekranów, i w końcu z radarów Hollywood. Przeprowadził się nad Loarę, do Paryża i słuch o nim zaginął na wiele lat. Teraz mówi się o nim, że bardzo ceni swoją prywatność, zawzięcie pilnuje bram planu filmowego, odrzuca wszystkie zaproszenia na wywiady. Stąd też niewiele wiadomo o tym okresie jego życia, jedynym godnym zaufania źródłem są dla mnie jego filmy. Tak też po dwudziestu (!) latach od produkcji “Niebiańskich dni”, Terrence Malick powrócił na srebrne ekrany i to powrócił w wielkim stylu. Jego kolejne dzieło, “Cienka czerwona linia”, uzbierało łącznie aż siedem nominacji do Oscara (w tym za najlepszy film i reżysera). W Niemczech Terrence odebrał z rąk jury Złotego Niedźwiedzia na festiwalu Berlinale za najlepszy film. Już tymi trzema filmami zdąrzył sobie wyrobić swój własny, niepowtarzalny styl narracji i reżyserii, który później nie raz był kopiowany przez innych reżyserów, z opłakanym skutkiem (przykładem może być pierwszy film Ryana Goslinga „Lost River”). Po “Cienkiej czerwonej linii”, Malick zabrał się za adaptację historii o Johnie Smithie i Pocahontas, pod tytułem “Podróż do Nowej Ziemi”, oraz powrócił do swojego projektu “Q” z lat siedemdziesiątych i nakręcił “Drzewo życia” (kadr z filmu poniżej, na zdjęciu Brad Pitt przyp. red.) w 2011 roku, a rok później “Wątpliwości”.
Wielu wielkim reżyserom udało się uzyskać niesłychaną renomę zaledwie garstką filmów – nie trzeba szukać daleko: Stanley Kubrick, Sergio Leone, Quentin Tarantino, Christopher Nolan – wszyscy ci autorzy utorowali sobie drogę do nieśmiertelności paroma produkcjami. W dzisiejszych czasach nie trudno jest dostrzec ich wpływu na współczesne kino, style niektórych z nich otrzymały nawet swoją własną nazwę. Terrence'owi Malickowi, dzięki niezwykłemu intelektowi, wyobraźni i filozoficznym rozważaniom, udało się zaliczyć do tego zacnego grona. Jego filmy koneserzy kina rozpoznają bez mrugnięcia okiem, a stylistykę nazywa się żartobliwie ‘malickizmem’. Mi samemu trudno odmówić jego filmom niecodziennego piękna, świeżego spojrzenia na świat i przede wszystkim zapierającej dech w piersi poetyce zawartej zarówno w słowach, jak i obrazie. Ale to już temat na dłuższą rozmowę.
Autor: Maciej Cichosz
_________________________________________________________________________________________________
ŹRÓDŁO:
https://thefilmstage.com/news/terrence-malick-spotted-filming-christian-bale-in-austin-has-his-next-feature-begun-production/
https://pro-labs.imdb.com/name/nm0000517
https://filmowy.blox.pl/2011/09/Drzewo-zycia.html