Prelekcja filmu „Wielkie oczy”

Współczesne kino zna wiele opowieści biograficznych. Jedne z nich są bardziej znane, inne mniej. Często jednak, zarówno twórcy jak i widzowie, mogą złapać się na tym, że najlepsze historie pisze samo życie. Scenariusze przygotowane przez przewrotny los biją na głowę fikcyjne opowieści snute przez filmowców. Jedną z biografii, które wydają się wręcz nieprawdopodobne, jest ta, na której oparli się twórcy „Wielkich oczu”.

 

W szerokim zarysie fabularnym film opowiada historię pewnej malarki, Margaret Keane, która maluje obrazy smutnych postaci z dużymi oczami. Sławę i chwałę za jej talent zbiera jednak jej mąż Walter, który oszukując wszystkich „podpisuje się” pod pracami przygotowywanymi przez utalentowaną żonę. Cały świat myśli, że to Walter maluje, a tymczasem sam zainteresowany tylko nakręca spiralę swojego zuchwałego kłamstwa.

 

Inspirację do nakręcenia „Wielkich oczu” dała prawdziwa historia państwa Keane, która bardzo wiernie została odwzorowana na ekranie. W latach 60tych ubiegłego wieku Ameryka oszalała na punkcie obrazów zapłakanych wielkich oczu. W wielu domach można było zobaczyć podobizny postaci malowanych przez… Margaret Keane. Jeśli nie na ścianie, to na odbitce obrazu widniejącej na kubkach czy innych przedmiotach. Mąż Margaret był mistrzem autopromocji i dopiero późniejszy bieg wydarzeń sprawił, że świat dowiedział się o wielkim przekręcie. Możemy wszyscy zapytać: ale jak to się mogło dziać, że Margaret Keane nie sprzeciwiała się temu procederowi? Sama zainteresowana, podobnie jak inne kobiety żyjące w tamtych czasach w Stanach Zjednoczonych, opowiada, że były tylko tłem dla mężczyzn w małżeństwie: miały być posłuszne i z pokorą wykonywać wolę męża. Takie były zwyczaje i nikt nie myślał wówczas o walce przeciwko takiemu postępowaniu, o wolność kobiet w małżeństwie, o takie samo prawo do podejmowania decyzji. Również pani Keane poddała się woli męża, który zapewniał, że dzięki jej talentowi i jego umiejętnościom – nazwijmy to dzisiaj: marketingowymi – będą otoczeni bogactwem, własnym domem. Tak też się stało, ale miarka w końcu musiała się przebrać. W jaki sposób do tego doszło? Przekonacie się oczywiście, oglądając film.

 

Warto wspomnieć również, że prawdziwa Margaret Keane poparła w pełni biografię stworzoną przez filmowców. Sama wzięła nawet udział w produkcji jako statystka - reżyser posadził ją na ławce podczas jednej ze scen w parku przy rzece. Tim Burton wręczył wówczas nieco zdenerwowanej swoim debiutem Margaret Biblię, co ponoć znacznie pomogło artystce uporać się z emocjami. Jej postać widnieje w tle dialogu pomiędzy głównymi bohaterami jako starsza kobieta rozmyślająca nad trzymaną w dłoniach lekturą. Do zdjęć na premierze filmu pozowała wspólnie z Amy Adams, która wcieliła się w jej postać na ekranie (obie panie również na zdjęciu powyżej). Dzisiaj pani Keane ma 87 lat i maluje w swoim domu w San Francisco, sprzedając swoje obrazy nawet największym gwiazdom. Kilka dzieł jej autorstwa ma w swojej kolekcji również Tim Burton, reżyser „Wielkich oczu”, który między innymi dzięki znajomości twórczości pani Keane zdecydował się na zekranizowanie opowieści jej życia. Film ten stanowi pewną istotną odmianę w twórczości wspomnianego reżysera. Swoim fanom dał się zapamiętać jako twórca mocno przerysowanych, bardzo charakterystycznych, często mrocznych opowieści z nutką niebanalnego humoru. W jego filmografii widnieją takie tytuły jak „Edward Nożycoręki”, „Gnijąca panna młoda”, „Sweeney Todd” czy „Alicja w Krainie Czarów”. Tymczasem przez wielu fanów twórczości Burtona, próba ekranizacji przez niego biografii została odebrana sceptycznie, upatrując w niej upadek swojego ulubionego reżysera.        

 

Wydaje się jednak, że inne nie znaczy słabsze. „Wielkie oczy” zostały dobrze odebrane przez krytykę. Szczególnie w pamięć zapadają główne role: Margaret Keane zagrała Amy Adams, która otrzymała za swą rolę Złotego Globa a w Waltera Keane wcielił się laureat Oscara Christoph Waltz, który również otrzymał za swoje wcielenie nominację do Złotego Globa.

 

Polecamy lekturę recenzji Alicji Hermanowicz „Wielkie oczy” – sieroty i sierotki.

 

Przeczytaj również pozostałe prelekcje z cyklu Kino Konesera tutaj>>. Do wysłuchania na żywo w każdą środę w kinie Helios Tczew w ramach pokazów cyklu!

Autor prelekcji: Adam Plutowski

_________________________________________________________________________________________________

 

WIELKIE OCZY recenzja>>

BIG EYES

 

CZAS TRWANIA: 105 min.

GATUNEK: biograficzny, dramat

PRODUKCJA: USA 2014

POLSKA PREMIERA: 02.01.2014

 

REŻYSERIA: Tim Burton („Gnijąca panna młoda”)

OBSADA: Amy Adams („American Hustle” recenzja>>),

Christopher Waltz („Django” recenzja>>)

 

ZWIASTUN:

 

_________________________________________________________________________________________________

 

ŹRÓDŁO:

materiał prasowy kina Helios Tczew

https://blogs.indiewire.com/theplaylist/watch-lana-del-reys-big-eyes-lyric-video-from-tim-burtons-new-film-plus-new-poster-pics-20141202

https://blogs.indiewire.com/leonardmaltin/big-eyesmovie-review-20141225

https://moviepilot.com/reviews/2014/12/28/big-eyes-movie-review-2546916?lt_source=external,manual