W ciągu kilku ostatnich tygodni bardzo często można było się spotkać z promocją pewnego filmu - przeprowadzaną z resztą na ogromną skalę. Plakaty, zwiastuny i dyskusje - zarówno w programach porannych, wiadomościach kulturalnych jak i w blokach reklamowych poszczególnych stacji telewizyjnych i radiowych. Film, o którym tak głośno to oczywiście „Igrzyska śmierci". Jest to produkcja inspirowana sagą Suzanne Collins o takim samym tytule, która osiągnęła ogromną popularność wśród amerykańskiej młodzieży. To również film, którego nie sposób w kwestiach popularności, nie porównywać do sagi „Zmierzch". Tym bardziej, że amerykańska premiera „Igrzysk..." przeskoczyła w ilościach sprzedanych wejściówek najlepszy do tej pory pod tym względem „Zmierzch. Zaćmienie".
Jest to historia, która skupia swoją fabułę na specyficznej (i dość szeroko komentowanej wśród przeciwników dopuszczenia filmu w kinach już dla 12-latków) walce dzieci, które zostają losowane do walki pomiędzy sobą - na śmierć i życie. Jedną z wielu chętnych do przeżycia w tej walce jest główna bohaterka, Katniss, która zgłosiła się do igrzysk w zamian za swoją młodszą siostrę, chroniąc ją przy tym przed niemalże pewną śmiercią. Katniss pochodzi z jednego z najbiedniejszych regionów państwa Panem, gdzie na jej powrót czekać będzie rodzina, której Katniss jest żywicielką. Pojawia się tu również wątek męskiego odpowiednika, czyli Gale'a, z którym bohaterka zawiązuje przyjaźń. Widowiskowość wspomnianych igrzysk podkręca fakt, że całość zmagań transmitowana jest dla widzów - którzy dzielą się zarówno na tych żądnych emocji i krwi (czyli między innymi bezwzględne władze państwa, które organizują „zawody") jak i na rodziny, przyjaciół walczących pomiędzy sobą zawodników/zawodniczek.
W roli Katniss zobaczyć możemy Jennifer Lawrence, 22-latkę, która zdążyła już otrzymać w swojej krótkiej aktorskiej karierze nominację do Oscara za rolę w kameralnym thrillerze „Do szpiku kości" (2010). W pozostałych rolach zobaczymy równie młodych aktorów Josh'a Hutcherson'a i Liam'a Hemsworth'a, a także dobrze znanego w środowisku filmowym Woody'ego Harrelson'a („Niemoralna propozycja", „Skandalista Larry Flint"). Można się oczywiście spodziewać, że wymieniona trójka aktorów młodego pokolenia stanie się równie popularna i rozpoznawalna jak Robert Pattinson (czyli wampir Edward ze „Zmierzchu") i Kristen Steward (Bella, dziewczyna, narzeczona a potem żona Edwarda). „Igrzyska śmierci" obracają się jednak w nieco innych, filmowych gatunkach - które przybierają tutaj bardziej cechy charakterystyczne dla typowego kina akcji, z mocnym zarysem science-fiction (państwo Panem podzielone na dystrykty, niekonwencjonalne bronie, metody walki itd.). Wydaje się więc, że „Igrzyska śmierci" mogą zacząć cieszyć się jeszcze większym zainteresowaniem wśród widzów, którzy z większym entuzjazmem przyjmą formułę zaproponowaną przez Suzanne Collins i twórców jej zekranizowanego odpowiednika, niż sagę „Zmierzch" - mocno osadzoną w gatunkach fantasy, romansu i horroru (tak przynajmniej reklamują sagę dystrybutorzy). Poczekamy, zobaczymy.
Autor: Adam Plutowski