Gdy kilka lat temu sięgnęłam po bestsellerową książkę Lionel Shriver „Musimy porozmawiać o Kevinie” spodziewałam się historii rodzinnej skupiającej się na problemach pomiędzy rodzicami a nastolatkiem, czyli poruszającej tematu wtedy mnie dotyczącego. Jednak jest to powieść znacznie bardziej głęboka i przepełniona psychologicznym aspektem tragicznych zdarzeń. Wydawało mi się, że nie uda się przenieść fabuły na wielki ekran, a tym bardziej znaleźć aktorkę, która odda złożoność postaci Evy, matki okrutnego sadysty. Ku mojemu zaskoczeniu reżyserka Lynne Ramsay z pomocą Tildy Swinton sprostały temu wyzwaniu.
Rodzinę Khatchadourianów poznajemy w momencie, gdy Eva i Franklin stają się rodzicami Kevina, chłopca, który nie raz przysporzy im problemów i podzieli ich na zwaśnione obozy. Punktem wyjścia do opowiedzenia tej historii jest powszechne założenie o bezwarunkowej miłości rodzicielskiej. Otóż Eva od chwili, kiedy dowiedziała się o ciąży, czuje dystans do istoty dojrzewającej w jej ciele. Nie zmienia się to po wydaniu dziecka na świat, wręcz przeciwnie – pozwala zastąpić nieokreśloną obojętność konkretnymi powodami, które czynią matkę i syna zupełnie odrębnymi jednostkami. Sytuacja ta rodzi napięcie pomiędzy rodzicami, bowiem ojciec szczerze kocha syna i widzi w nim dopełnienie swojego szczęścia.
Szybko okazuje się, że niepokój jaki Eva odczuwa w stosunku do Kevina jest uzasadniony. Od najmłodszych lat chłopiec jest złośliwy wobec matki w sytuacjach sam na sam, przed ojcem udając sympatycznego. Kobieta w wyważony sposób stara się zrozumieć zachowanie syna i uzdrowić ich relację. Ostrożnymi ruchami stara się zdobyć jego zainteresowanie i szacunek, czasami będąc blisko przekroczenia dzielącej ich bariery. Niestety Kevin jest na tyle silną osobowością, że nie pozwala sobie na wytrącenie z ustalonego przez niego schematu. Misternie skonstruowana przez niego rola, którą odgrywa przez całe życie to portret człowieka przebiegłego i górującego nad innymi. Przez lata testuje swoich najbliższych, badając swoje predyspozycje do władania ludźmi, co ostatecznie znajduje ukoronowanie w postaci spektakularnej zbrodni.
„Musimy porozmawiać o Kevinie” skłania do przemyśleń nad ludzką kondycją, dyskusji o psychologicznych przyczynach rodzącego się zła oraz sposobach na jego zwalczanie.
Czy tej tragedii można było uniknąć? Czy matka wyczuwająca psychopatyczne skłonności swojego syna mogła zapobiec rozwojowi czystego zła? Te właśnie pytania zadaje nam twórczyni filmu, konfrontując przemyślenia widza z sytuacją, jaka spotyka Evę po morderstwach dokonanych przez Kevina. Nie dość, że kobieta musi zmagać się z utratą swoich najbliższych, to natychmiastowo zostaje osądzona przez lokalną społeczność i media jako współwinowajczyni.
W przypadku „Musimy porozmawiać o Kevinie” dopracowany pomysł na realizację filmu mógł spełznąć na niczym, gdyby nie udział aktorski Tildy Swinton i Ezry Millera. Wyobrażając sobie kobietę skrywającą tajemnicę i zachowującą chłodny dystans wobec otoczenia, trudno nie utożsamiać tej postaci z wizerunkiem Tildy Swinton. Aktorka oddała złożoność swojej postaci: pod powierzchnią zachowawczej Evy można dostrzec skomplikowaną miłość i oddanie do syna. Natomiast niezbyt doświadczony aktorsko Miller udźwignął ciężar swojej roli, kreując psychologiczny portret Kevina w wyważony sposób, skłaniający widza do własnej interpretacji.
Film Lynne Ramsay to obraz rodziny zmagającej się z własnymi demonami. W intrygujący sposób przedstawia relacje między rodzicami a dziećmi, udowadniając, że bezwarunkowa miłość i uwaga poświęcona potomkom nie zawsze są idealną receptą na ich wychowywanie. Obserwując wydarzenia z ostatnich kilku lat nietrudno zauważyć zwiększoną skalę przemocy stosowanej przez młodych. Seans filmu „Musimy porozmawiać o Kevinie” skłania do przemyśleń nad ludzką kondycją, dyskusji o psychologicznych przyczynach rodzącego się zła oraz sposobach na jego zwalczanie.
______________________________________________________________________________________________________________________________