Reżyser filmu Phillip Noyce wykorzystuje znany motyw świata, w którym ludzie postanowili wyzbyć się wszelkich emocji dla wyższego dobra. Czy taki świat rzeczywiście jest atrakcyjny i przekonujący? Mnie osobiście ten pomysł nie przekonał.
Akcja filmu rozgrywa się w zamkniętej społeczności, w świecie bez emocji zarówno tych dobrych jak i złych. Obraz jest czarno-biały, pozbawiony kolorów. Poznajemy głównego bohatera, młodego Jonasa (Brenton Thwaites), który przystępuje do ceremonii wyboru swojej roli w społeczeństwie. Motyw został już wykorzystany m.in. w filmie „Niezgodna”. Oglądając „Dawcę…” można więc znaleźć wiele analogii między tymi dwiema produkcjami. Tak więc całkiem przewidywalne było to, że nasz bohater podczas ceremonii okazuje się osobą wyjątkową, wybrańcem, który ma zostać tzw. biorcą pamięci i pobierać nauki od starszego Dawcy Pamięci. W rolę nauczyciela wciela się Jeff Bridges który znakomicie nadaje się do tego typu ról i można powiedzieć, że uratował cały film, a przynajmniej jego pierwszą połowę. W jaki sposób starszy dawca przekazuje pamięć młodszemu dawcy? Otóż dotyka jego rąk i gotowe, nic prostszego.
W drugiej połowie filmu zaczynają dziać się rzeczy dziwne, nie do końca logiczne. Fakt, to film science-fiction, jednak warto byłoby stworzyć szerszą teorię sposobu odzyskania pamięci przez mieszkańców niż przekroczenie jakiejś tajemniczej niewidocznej linii gdzieś daleko w górach… Jestem typem widza lubiącego myśleć podczas seansu. Nagle akcja rozgrywa się szybko i niezrozumiale, momentami wręcz przewidywalnie. Brakuje momentu kulminacyjnego, elementu zaskoczenia.. tak po prostu w pewnym momencie całej akcji film się kończy i lecą napisy a widz zastanawia się czy to przerwa czy może przeoczył coś istotnego kiedy przysnął w międzyczasie?
Filmowi, tak jak jego postaciom, relatywnie brakuje charakteru. Jednak starają się go ratować, jak tylko mogą, stare dobre gwiazdy - Jeff Bridges i Meryl Streep. Na duży plus zasługuje poruszenie motywu przyjaźni i rozwijającej się z niej miłości.
Relatywnie film zaliczam do przeciętnego kina akcji, jednak może przypaść do gustu nieco młodszej widowni.
Autor: Marta Biegańska