Jakiś czas temu prezentowaliśmy Wam wywiad naszego redaktora, Jakuba Neumanna (i Pauliny Pohl) z Madsem Brüggerem, który został przeprowadzony na potrzeby All About Freedom Festival. Teraz przedstawiamy kolejną rozmowę Jakuba, tym razem z Mikiem Lernerem – producentem i reżyserem filmu „Pussy Riot. Modlitwa punka”. Zapraszamy!
_______________________________________________________________________________________________
Członkinie Pussy Riot stały się znane za sprawą swojego satyrycznego występu w moskiewskiej katedrze Chrystusa Zbawiciela. Za wyborem tej lokalizacji stało poparcie kościoła dla Wladimira Putina. Czy uważa Pan ten powód za wystarczający, by przenosić politykę do miejsca uznanego przez wielu za uświęcone?
One starały się skomentować nie tylko relację między rządem a kościołem, ale również między kobietami a kościelnymi obrzędami. W związku z tym nie było ku temu lepszego miejsca. Żadna z nich nie chciała przy tym wypowiedzieć się negatywnie o samej religii. Wręcz przeciwnie.
Większość Rosjan odwróciła się od Pussy Riot. Reakcje w kraju były o wiele bardziej negatywne niż wypowiedzi osób zza granicy. Jak Pan sądzi, dlaczego?
Myślę, że jest to przykład strachu i niezrozumienia, jakie w tej chwili funkcjonuje w Rosji. Mieszkańcy tego kraju przechodzą przez bardzo skomplikowany okres, kiedy wielu ludzi patrzy wstecz i poszukuje bezpieczeństwa w religii czy nacjonalizmie. Członkinie zespołu postrzega się przede wszystkim jako te, które buntują się przeciw Putinowi, podczas gdy to jedynie część prawdy.
Czy poparcie tak wielkich postaci światowej sceny muzycznej, jak Madonna, Peter Gabriel albo Sting ma dla tych dziewcząt znaczenie?
Każdy objaw moralnego wsparcia znaczy dla nich bardzo wiele. Istotniejsze jest pytanie, czy te opinie mogą wpłynąć na punkt widzenia Rosjan. Myślę, że nie – ludzie mają tam dość tego, że Zachód dyktuje im sposób życia.
Dziewczęta uznają się za feministki, ale przy tym nazwa ich zespołu jest dla kobiet degradująca (z ang. Pussy Riot – Bunt Cipek). Czy Pana zdaniem potrzeba szokującego imienia dla grupy mogła przesłonić im to, o co walczą?
Trudno powiedzieć. Moim zdaniem chciały przeciwstawić się mizoginistycznym nazwom i raczej pozbawić ich negatywizmu. Pozostały przy tym ironiczne i figlarne. Biorąc pod uwagę, jak często słowo „pussy” pojawia się w ogólnodostępnych mediach, myślę, że dziewczyny zmieniły jego znaczenie.
Jak wspomina Pan kontakt z członkiniami grupy przy pracy nad filmem?
Nadia i Masza wciąż są więzione, więc nasz kontakt z nimi był i pozostaje ograniczony. Lepiej jest z Katią, która jest już wolna. Każda z nich poparła „Modlitwę punka”.
Czy ich zdaniem całe wydarzenie się opłaciło i warto było tracić w tej sprawie wolność?
Nie mogę wypowiadać się zamiast nich w tej kwestii. Cena jest oczywiście bardzo duża, jak choćby rozstanie z dziećmi. Więzienie ich jednak nie zmieniło – wciąż są silne i nie zaprzestały walki w obronie swoich poglądów. Pod tym względem sądzę, że nie żałują.
Maxim Pozdorovkin, drugi reżyser tej produkcji, jest Rosjaninem i wyznał, że dorastając w Rosji przeżył mnóstwo podobnych doświadczeń do tych, o których opowiadały członkinie zespołu. Czy to wpłynęło na filmową narrację?
Zapewne. Max i ja jesteśmy reprezentantami innych kultur i pokoleń, w związku z czym nie miałem możliwości rozumienia wszystkich odniesień. Ale łączy nas więcej niż dzieli, jak choćby miłość do punk rocka.
Co sądzi Pan zatem o Pussy Riot jako o grupie muzycznej? Czy w oderwaniu od ich pozostałej działalności uznaje Pan ich piosenki za wartościowe?
Myślę, że tak. Lubię ich utwory, zarówno za słowa, jak i energetyczną muzykę.
Czy uważa Pan całą sytuację za zbyt egzotyczną, by mogła kiedykolwiek pojawić się w Wielkiej Brytanii? Jak zareagowałby Pan na podobną akcję wymierzoną np. przeciwko rodzinie królewskiej?
Sex Pistols zrobili już coś podobnego w piosence „God Save the Queen” („Boże, chroń królową”). Można się do tego odnieść.
Czy miałby Pan odwagę, aby podobnie jak Pussy Riot walczyć o swoje przekonania, ryzykując przy tym swoją wolność, a nawet zdrowie i życie?
Szczęśliwie nie muszę stawać przed podobnymi wyborami. Bardzo cenię swoją wolność. W gruncie rzeczy jestem tchórzem, nie mam cienia odwagi tych ludzi. Chciałbym wierzyć, że na ich miejscu zachowałbym się podobnie, ale naprawdę nie wiem. Robimy wszystko, co możliwe, by okazać im wsparcie, choć sami nie ryzykujemy przy tym aż tak wiele.
Niedawno był Pan nominowany do Oscara za swoją pracę nad dokumentem „Hell and Back Again”. Jak wspomina Pan noc ceremonii?
To niesamowite doświadczenie, którego nie sposób porównać z jakimkolwiek innym. To wspaniałe, że filmy dokumentalne znajdują swoje miejsce wśród niesamowitych dramatów. W towarzystwie największych gwiazd kina można za to poczuć się nieswojo, trochę jak intruz.
Miał Pan okazję z którąś z nich porozmawiać?
Nie w czasie ceremonii, ale wcześniej Akademia Filmowa organizuje lunch dla nominowanych i tam rzeczywiście miałem okazję zasiąść w tak doborowym towarzystwie jak George Clooney, Steven Spielberg i Martin Scorsese...
A później tradycyjne zdjęcie grupowe, do którego nominowani ustawiają się w kolejności alfabetycznej.
Dokładnie tak. To wspaniałe przeżycie, zwłaszcza dla cichych na co dzień dokumentalistów.
Przygotował Pan przemowę na wypadek wygranej?
Reżyser filmu, Danfung Dennis, miał w zanadrzu naprawdę piękną przemowę, więc… tak. Czas antenowy na scenie wynosi jedynie 45 sekund, a zatem warto być przygotowanym.
Czy pozostaje Pan w kontakcie z sierżantem Nathanem Harrisem (bohater filmu, który w trakcie wojny w Afganistanie został ciężko ranny i próbował zaadaptować się do nowych warunków po powrocie do domu)? Jak się obecnie miewa?
Pozostajemy w kontakcie. Jest coraz lepiej. Rozwija swoje zainteresowanie językiem kina i sztuką fotografii. To zaskakująco utalentowany, wspaniały człowiek.
Oscarowa nominacja otwiera pewne drzwi?
Tak myślę, choć trudno mi wskazać te wydarzenia, które na pewno nie miałyby miejsca bez tej nominacji.
Jakie są Pańskie zawodowe plany?
Pracuję teraz nad kilkoma nowymi ekscytującymi projektami. Zostaję w Rosji…
Kontynuacja współpracy z Maxem Pozdorovkinem?
Tak, jak najbardziej. To świetny człowiek i uwielbiam z nim pracować.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmowę przeprowadził:
Jakub Neumann
_________________________________________________________________________________________________
ŹRÓDŁA:
https://www.nepatoguskinas.lt/2013/en/renginiai/inconvenient-films-2013-guests/
https://www.tntmagazine.com/london/film/interview---mike-lerner-the-filmmaker-talks-about-his-new-documentary-pussy-riot-a-punk-prayer
https://filmmakermagazine.com/60971-pussy-riot-a-punk-prayer-co-director-mike-lerner/#.UpMoYCfp6NU
https://www.tvp.pl/kultura/patronaty-tvp-kultura/wszystko-o-wolnosci-czyli-all-about-freedom-festival/12716899