„47 Roninów” - Patos, którego nie zniszczy sarkazm

Przepiękny. Patetyczny.  Subtelny. Honorowy. Głęboki. Szlachetny. Dumny. Konsekwentny. To tylko kilka przymiotników, które przychodzą do głowy po obejrzeniu "47 Roninów". Twórcy filmu założyli, że przybliży on widzowi kulturę japońską.

 

Za strony ekonomicznej było to dość ryzykowne, ponieważ widz przyzwyczajony do takich produkcji, gdzie wszystko podane jest jak na talerzu, nie zawsze będzie chciał wydać pieniądze, aby zobaczyć zawoalowany, nietuzinkowy i nieprzystający do kultury Zachodu obraz. By wychwycić wszystkie szczegóły odwołujące się do zachwycającej kultury Dalekiego Wschodu, film trzeba byłoby obejrzeć co najmniej kilka razy.

 

„47 roninów" to historia chłopca dorastającego wśród samurajów, a którego walczyć uczą demony. Chłopiec ten czuje się gorszy i nieprzystający do świata. Można by zarzucić, że postać głównego bohatera grana przez Keanu Reeves'a odstaje wyglądem i zachowaniem od drobniejszych i dumnych ze swoich rytuałów azjatów. Jednak odmienność aktora płynnie uzupełnia obraz wyobcowanego Kaia.

 

Historia chłopca zachwyca i wzrusza, ale to wciąż jest tylko tło dla bogactwa wartości i symboli. Życie ludzkie stoi tu daleko w tyle za szacunkiem, honorem i odwagą. Miłość jest tak platoniczna, że oderwana od rzeczywistości, a jednocześnie wiarygodna i urzekająca. Wplecione elementy fantastyczne służą pomocą, aby wyostrzyć dramat bohaterów. Całość składa się na wspaniałe 2 godziny, podczas których widz zostaje w całości przeniesiony do świata dawnej kultury japońskiej. Polecam.

 

Autor: Ewa Marszałek

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz