Jeżeli ktoś nazbyt zasugerował się zaszufladkowaniem „Zabójczego numeru" do gatunku komedii kryminalnych, to może okazać się, że jest w wielkim błędzie, bo to film niestandardowy pod każdym względem. Humor - niemal ironiczny, bo na pewno nie wywołujący salwy śmiechu. Sekwencja wydarzeń, jaką przygotowali dla nas scenarzyści oraz - przede wszystkim - zaskakujący finał, to dokładnie dopasowana układanka, która bez wnikliwego oglądania filmu przez pełen wymiar czasu może sprawić, że nie każdy go zrozumie.
To produkcja z gatunku tych, które przez pierwsze pół godziny wprawiają nas w konsternację poprzez całkowitą abstrakcję wydarzeń, potem zaczynamy rozumieć, o co chodzi - choć nadal niezrozumiały jest dla nas początek filmu, a na koniec zdajemy sobie sprawę, że wszystko zostało powiązane w genialny wręcz sposób i nic w tym filmie nie było niepotrzebne. „Zabójczy numer" to niewątpliwie film dla widzów oczekujących nie na kolejną głupią pseudo komedię, w której wszystko od początku do końca jest przewidywalne, ale dla tych, którzy lubią być zaskakiwani, mają dobrą pamięć do pozwiązywania wydarzeń i lubią, kiedy twórcy wymagają od nich myślenia.
Dodatkowym atutem opisywanego obrazu jest gwiazdorska obsada, której obecność może być pewnym gwarantem - choć nie jest to regułą, bo widzieliśmy już przecież pełno filmów, w których grali znani i lubiani aktorzy, a okazało się, że nic poza ich zaangażowaniem twórcom się nie udało. Przykładów nie trzeba nawet zbyt długo szukać, bo każdy aktor ma na swoim koncie role, za które z nieczystym sumieniem odbierał gażę. Wracając do obsady „Zabójczego numeru": ciągle „przebierający" w gatunkach filmowych, etatowy twardziel Bruce Willis w roli seryjnego mordercy, legenda kina Morgan Freeman oraz azjatycka piękność Lucy Liu (znana raczej z filmów akcji) i Josh Hartnett, kreujący kluczową postać, wokół której toczy się historia w „Zabójczym numerze". Slevin Kelevra, bo tak nazywa się bohater grany przez Hartnetta, to z pozoru niebywały pechowiec. W jeden dzień pozbawiono go mieszkania, na własne oczy obejrzał zdradę swojej dziewczyny, został okradziony z portfela, a zatrzymując się u swojego znajomego zostaje przypadkowo wzięty za niego - dawni „znajomi" zgłaszają chęć odzyskania swojego długu. Co dziwne, obaj zainteresowani odbiorem swoich pieniędzy są swoimi długoletnimi wrogami. Przypadek? Nic bardziej mylnego - wystarczy obejrzeć film do końca a stwierdzicie, że nic tu nie dzieje się bez powodu.
Autor: Adam Plutowski