Amerykańska szkoła średnia przedstawiona w filmie „Z dystansu” jawi się jako miejsce fatalne, w którym zarówno uczniowie jak i nauczyciele skazani są na porażkę. Coraz mniejsze zainteresowanie nauką, brak wzajemnych więzi i wrogość prowadzą do sytuacji, w której każdy wydaje się bić głową w mur. Jednocześnie za każdą postawą kryje się osobna historia cierpiącego i samotnego człowieka, który w taki czy inny sposób próbuje w tym systemie przetrwać.
Tak czyni główny bohater filmu, Henry Barthes (Adrien Brody). Jest nauczycielem zastępczym, który prowadzi zajęcia w różnych szkołach. Z zasady więc nie wchodzi w głębsze relacje z uczniami. Jednak w prywatnym życiu również stara się dystansować od ludzi, których napotyka na swojej drodze. W filmie jesteśmy świadkami co najmniej dwóch ważnych dla niego spotkań. Pierwsze to relacja z prostytutką, którą Henry chce wyciągnąć z dotychczasowego życia, ale gdy dziewczyna zakochuje się w nim, mężczyzna ją od siebie odpycha. To samo dzieje się z uczennicą, dla której Henry staje się kimś ważnym.
„Z dystansu” pokazuje człowieka, który rozpada się na kawałki. Jest jak w utworze Poe’a pt. „Zagłada domu Usher’ów”, w którym metafora upadającego domu przywołana przez Henry’ego w filmie, dotyczy również kondycji ludzkiej. Ale, tak jak Poe, Henry zdaje się mówić, że widząc rysy, można jeszcze uratować całość. W filmie nie wszystkim się to jednak udaje. Henry prawdopodobnie wyciąga z tego wniosek, bo po tragicznej śmierci uczennicy decyduje się na spotkanie z byłą prostytutką, która przyjmuje go z otwartymi ramionami. Sam jednak po traumie przeżytej po śmierci matki, zamyka się w sobie i odcina od własnych uczuć, a przynajmniej tak mu się wydaje. Zagłusza wspomnienia, które nieustannie powracają za pomocą flash’ów. Henry pomaga innym, ale nie potrafi pomóc sobie. Oswaja, ale natychmiast odrzuca. Podobnie w pracy – jest tylko na zastępstwo. Nie chce i nie umie się nigdzie zakotwiczyć na dłużej. Jak gdyby wolał odchodzić pierwszy, zanim ktoś opuści go po raz kolejny.
„Z dystansu” to film wielowarstwowy i niezwykle bogaty w metafory. Sam główny bohater zostaje przedstawiony jako ktoś pusty w środku, postać bez twarzy, niewidoczny dla innych. Podobny motyw pojawia się także w przypadku innego nauczyciela, który niezauważany przez uczniów czy własną żonę, która nie odrywa wzroku od telewizora, robi eksperyment i uwiesza się na szkolnym płocie. Kiedy Henry podchodzą c do niego, pyta „co robisz?”, ten jest zdziwiony, że został dostrzeżony przez kolegę. W tym filmie ludzie żyją obok siebie, ale nie ze sobą. Zdaje się, że zatracili umiejętność interakcji. Henry sprawia wrażenie, że jest inny. Chce uwrażliwić ludzi, których spotyka. Ale tak naprawdę sam zmienia się dopiero pod wpływem młodych kobiet, które widzą w nim samotnego i cierpiącego człowieka.
I wreszcie, „Z dystansu” to po prostu film o szkole i wychowaniu. Ukazuje problemy uczniów, nauczycieli i rodziców, oraz sposoby na ich rozwiązywanie. Henry nie jest nauczycielem autokratą, ale nie jest też kumplem. Staje gdzieś po środku starając się wskazywać uczniom różne możliwości i drogi wyboru. Wie, że ma do spełnienia zadanie, ale nie może prowadzić nikogo za rękę. Daje za to młodym ludziom narzędzia do budowania własnej przyszłości.
Autor: Milena Leszman-Pelowska