Ron Howard dał się zapamiętać jako reżyser ekranizacji kontrowersyjnych tytułów „Kod da Vinci” (2006) oraz „Anioły i demony” (2009). Filmy pobudziły społeczną dyskusję, ponieważ religijny wymiar – który miał pozostać tylko „fikcją” literacką a później filmową – różnie został odebrany przez widzów. O reżyserii i walorach artystycznych produkcji mówiło się niewiele. Inaczej jest z jego najnowszym „Wyścigiem”, który z miejsca stał się jednym z najpoważniejszych kandydatów do Oscara 2014.
Tematyka filmu z pewnością najbardziej elektryzuje tych widzów, którym nieobce są wyścigi Formuły 1. Rywalizacja pomiędzy poszczególnymi zespołami – zarówno na torze jak i poza nim, dostarcza wysokiej dawki adrenaliny samym zawodnikom, a także pasjonującym się tym sportem kibicom. Wyścigi niezwykle szybkich bolidów zawsze należały do niebezpiecznych – a przez to pociągających. „Wyścig” Rona Howarda przypomina fanom Formuły 1 i przybliża tym z nas, którzy nie posiadają o niej żadnej wiedzy, rywalizację legendarnego duetu kierowców, Brytyjczyka James’a Hunta (Chris Hemsworth) i Austriaka Nicki'ego Lauda (Daniel Bruhl).
Panowie ścigali się razem w najwyższej klasie rozgrywkowej w połowie lat 70-tych. Decydujący w ich relacjach był jednak rok 1976. Wówczas na kilka wyścigów przed końcem sezonu w klasyfikacji generalnej prowadził Lauda. Wspaniałe pasmo sukcesów przerwał jednak tragiczny wypadek, którego doznał Austriak podczas wyścigu Grand Prix Niemiec. Lauda stracił wówczas panowanie nad swoim bolidem, który uderzając o ścianę stanął w płomieniach. Kierowca, nie mogąc samodzielnie wydostać się z pojazdu, spędził blisko minutę w temperaturze ponad 400 stopni. Doznał poważnych poparzeń ciała – w tym obrażeń płuc, do których dostały się gorące toksyny. Świat Formuły 1 wstrzymał oddech...
Z dużą pieczołowitością Howard ukazał nam wydarzenia sprzed niemal 40 lat. „Wyścig” to zarówno portret bohaterów ówczesnych wydarzeń, jak i chronologiczne przedstawienie trudów wdrapywania się Laudy i Hunta po szczeblach poszczególnych klas rozgrywkowych. Ich wspólna rywalizacja rozpoczęła się jeszcze w Formule 3. Od początku za sobą nie przepadali. Różnice charakterów (Hunt – „wiecznie młody” imprezowicz, Lauda – konserwatywny człowiek z zasadami, stroniący od towarzystwa) doprowadzały do licznych utarczek. To jeszcze bardziej nakręcało ich w dążeniu do upokorzenia drugiego na torze.
Film Rona Howarda to przede wszystkim znakomita rola Daniela Bruhla (zdjęcie po prawej). Aktor oddał swojej postaci cechy charakteru, z których austriak rzeczywiście słynął. Trochę w cieniu pozostaje tu odtwórca roli Jamesa Hunta, czyli Chris Hemsworth. Należy jednak oddać producentom fakt, że świetnie dobrali aktora do postaci rozrywkowego playboy'a. Twórcy zadbali również o oddanie – zarówno w obrazie jak i w szeroko pojętym dźwięku - dynamiki towarzyszącej wyścigom Formuły 1. Ciekawe ujęcia podczas zawodów dają się zauważyć, tworząc dzieło jeszcze bardziej atrakcyjnym dla oka. Pochwalić należy również samego reżysera. Howard poukładał historię rywalizacji antagonistycznego duetu Hunt-Lauda w bardzo integralną całość. „Wyścig” jest więc łakomym kąskiem zarówno dla miłośników kina akcji, jak i dobrego, oddającego wiarygodność chwili dramatu. Howard najbardziej trafił jednak w gusta tych widzów, którzy po prostu lubią poprzez film fabularny otrzymywać „jak na talerzu” opowieści wyjęte wprost z kart historii.
Howard postawił swoim dziełem pomnik żyjącemu wciąż bohaterowi tamtych wydarzeń. Nicki Lauda przeszedł na sportową emeryturę w 1985 roku. Dzisiaj zarządza założonymi przez siebie liniami lotniczymi oraz występuje w roli eksperta F1 w jednej z niemieckich telewizji. James Hunt nie miał już takiego szczęścia. Brytyjczyk pił na umór, palił jak smok i podupadł na zdrowiu. Kiedy w końcu postanowił postawić swoje życie na prawidłowe tory, musiał się z nim pożegnać. Zmarł w 1993 roku na atak serca w wieku zaledwie 45 lat.
Autor: Adam Plutowski