Dwóch niemłodych kumpli, trudniących się handlem (Owen Wilson i Vince Vaughn) traci pracę. Z braku perspektyw postanawiają spróbować swojego szczęścia w świecie dotąd sobie nieznanym - w świecie informatyków. Film wspaniały dla tych, którzy mają ochotę się zrelaksować i przeżyć małą wycieczkę po siedzibie firmy Google. Bardziej wymagający widzowie będą jednak mieli kilka zastrzeżeń.
Oglądając „Stażystów” ma się wrażenie, że firma Google nie tylko zapewniła imponującą scenerię, ale i sypnęła trochę grosza, aby sie dobrze zaprezentować. Może dlatego humor wydaje się trochę zbyt "politycznie poprawny". Producenci raczej nie wyszli poza stereotypy typowe dla informatyków, czyli: aspołeczne zachowania, zatopienie w świecie wirtualnym, zapracowanie. Mimo to wszystkie postacie związane z firmą są, jakimś cudem, pozytywne, zaś te negatywne nie mają wstępu do kolorowego świata Google.
Miło się patrzy na twarze znanych aktorów, jednak scenariuszowi przydałyby się małe poprawki. Słabo przekonujący jest cudowny wpływ głównych bohaterów na przemiany wewnętrzne aspirujących informatyków. Nie do końca wiarygodny jest też wkład byłych handlowców w projekty informatyczne. Twórcy filmu w zakończeniu wykorzystali motyw Deus ex machina (łac. bóg z maszyny), ale niestety zrobili to dość topornie.
Wszystko to nie oznacza, że film ten nie jest wart obejrzenia! „Stażystów” polecam szczególnie tym, którzy potrzebują na swoją karierę zawodową spojrzeć z innej perspektywy. A zapewne znajdzie się też ktoś po filozofii lub filologii, kto po seansie "tak dla żartu" wyśle swoje CV do Google lub chociaż do Wirtualnej Polski.
Autor: Ewa Marszałek