„Sęp” - ktoś musi umrzeć, żeby żyć mógł ktoś…

Podobnie w teatrze jak i w filmie często dostrzec można analizę życia społecznego. Eugeniusz Korin - uznany twórca teatralny - moralne spostrzeżenia wyraził tym razem za pośrednictwem tworzywa filmowego. „Sęp” będący jego filmowym debiutem, skrywa poważny problem natury filozoficznej. Konkluzja filmu rodzi pytania nad racjonalną oceną wartości ludzkiego życia.

 

Film rozpoczyna się wyrazistą akcją, w której Radosław Raczek - morderca o pseudonimie Diuna zostaje skazany na dożywocie. W trakcie rozprawy sądowej zaczyna się jednak wyjątkowo źle czuć, zabiera go pogotowie, po czym znika on bez śladu. Niektórzy podejrzewają, że w sprawę związaną z zaginięciem przestępcy jest wmieszany wysokiej rangi funkcjonariusz policji. W ciągu sześciu lat odnotowano zniknięcie z niewiadomych powodów kilkudziesięciu największych  zbrodniarzy skazanych za wyjątkowo poważne przewinienia. Dochodzenie przeprowadza dwóch  najlepszych policjantów, mianowicie Brożek z CBA (Daniel Olbrychski) jak i Wolin o pseudonimie Sęp (Michał Żebrowski). Podczas przeprowadzonego śledztwa, w międzyczasie poznaje Nataszę (Anna Przybylska), założycielkę fundacji dobroczynnej swoje działania opierającej na transplantacjach. Aleksander Wolin, będący dodatkowo absolwentem astrofizyki rozwiązuje zagadkę znikania przestępców rozpisując równania na tablicy tym samym zachowując reguły poprawnego rozumowania i uzasadniania twierdzeń. Owa zagadka więzi go przez co ostatecznie musi dokonać trudnego, niezgodnego z jego wewnętrznymi, etycznymi odczuciami, wyboru.

 

Problem poruszany w filmie oscyluje wokół drażniących kwestii etycznych i moralnych. Już sam jego wstęp, w którym widzimy kontrowersyjnego szaleńca, zapowiada film o ideologicznych przesłankach; na samym jego początku widzimy szaloną, nieokiełznaną postać, mianowicie więźnia obrażającego sędzinę, lekceważącego wszelkie zasady społeczne. Fakt, iż podobny obraz widziałam w wielu innych hollywoodzkich produkcjach utrzymanych w konwencji filmu gangsterskiego, powoduje, że nie jest on dla mnie odkrywczy czy też zaskakujący.

 

„Sęp” to jeden z najgłośniejszych filmów 2013 w Polsce. Tym samym nie zaskoczył mnie fakt, że role w tym filmie obsadzone są tak znanymi nazwiskami jak Daniel Olbrychski, Michał Żebrowski, Anna Przybylska, Piotr Fronczewski, Paweł Małaszyński, Anna Dereszowska, Andrzej Seweryn, Andrzej Grabowski czy też Mirosław Baka. Twórca niewątpliwie zachował wysoki poziom dzieła biorąc pod uwagę stronę wizualno - techniczną. Sprawność warsztatu realizatorskiego dostrzegana jest chociażby w dopracowaniu scenariusza w najdrobniejszych szczegółach. Z kolei fabuła zachowuje niezwykła dynamikę tym samym trzymając widza w ciągłym napięciu. Ścieżka dźwiękowa do „Sępa” to utwory znanego brytyjskiego zespołu Archive. W moim sugestywnym odczuciu muzyka została idealnie wkomponowana w poszczególne, niekiedy drastyczne akcje „Sępa”. Niewątpliwie w szczególny sposób oddziałuje na moje doznania estetyczne; wzbudza w mojej świadomości poczucie niedopowiedzenia, a co za tym idzie, powoduje, iż zaczynam odczuwać niepokój. Klasyfikując gatunkowo filmowe dzieło Korina mogłabym go określić mianem policyjnego thrillera naśladującego za hollywoodzkimi produkcjami w konwencji filmu gangsterskiego z udziałem tak wybitnych aktorów jak Marlon Brando czy też Robert De Niro. Naśladownictwo ,,Sępa'' do innych thrillerów dostrzec można w dialogach nasyconych gangsterskimi ripostami, kryminalnej tajemnicy, scenach walki, wątku miłosnym, który w rezultacie prowadzi do scen erotycznych.

 

,,Będzie bal...” - ciarki mi przeszły po plecach jak usłyszałam słowa wypowiedziane cicho a zarazem bardzo sugestywnie i ironicznie z ust jednego z psychopatycznych postaci filmu. Najwyraźniej mord dla niego stanowił pewnego rodzaju oczyszczenie, katharsis, ucztę, w której odreagowuje uprzednio zablokowane napięcie, stłumione emocje, skrępowane myśli i wyobrażenia. Czerpie rozkosz z gwałcenia i uśmiercania. Zdaje się więc, że hedonistyczne pobudki kierujące poczynaniami człowieka z zaburzeniami psychicznymi mają swoje psychologiczne uzasadnienie. W każdym razie nie bezcelowe na tle całej fabuły filmu zdaje się dobranie „maski” mordercom. Jest wśród nich gwałciciel czy też fanatyk religijny stale wygłaszający cytaty z Pisma Świętego. Przedmioty znajdujące się w pomieszczeniach „wykradzionych policji” morderców, doskonale uwydatniają ich osobliwość; mam tutaj chociażby na myśli zdjęcia gołych kobiet, krzyż w pokoju fanatyka religijnego. Film ten stale trzyma w napięciu. Swą zagadkowością niekiedy przypomina mi takie dzieła jak „Siedem” Davida Finchera albo „Kolekcjonera kości” w reżyserii Phillipa Noyce'a.

 

Warto zwrócić uwagę na pewien zabieg reżyserski; niebagatelną rolę na tle całego filmu odgrywa pseudonim Aleksandra, na którym widz uwagę powinien skupić najbardziej, bowiem cała akcja w filmie koncentruje się na poszukiwaniu przez niego największych złoczyńców w kraju. Sęp to ptak żywiący się padlinami. Niejakimi padlinami, czyli ludźmi stanowiącymi margines społeczeństwa, wykluczonymi, są owi złoczyńcy. Ich nieakceptowane zachowanie odnajduje swój rezonans w sprzeciwie reszty społeczeństwa wedle, której myślenia, ich patologiczne poczynania jednogłośnie wychodzą  poza ramy ustanowionej przez większość normy.

 

,,Zło jest podobne do czarnej dziury, pochłania wszystko w jego polu grawitacji, staram się zmniejszyć siłę jego przyciągania, wychodzi na to, że skończyłem tam gdzie zacząłem, w kosmosie” – w tych słowach, które padły z ust Sępa, dostrzegamy zainteresowanie twórcy filmu taką dziedziną nauki jak kosmologia. Zaskakującym, dostrzegalnym w filmie zamysłem reżysera było odnalezienie wzajemnych powiązań pomiędzy kosmosem a mechanizmami rządzącymi życiem naszego gatunku na Ziemi. Mianowicie Aleksander, policjant o wyjątkowych zdolnościach dedukcyjnych, jest astrofizykiem, tym samym bardzo analitycznie badał sprawę związaną ze znikaniem morderców. Pewne zachowania człowieka stanowiącego przecież  integralną część kosmosu, uwarunkowane są jego określonym miejscem we wszechświecie.

 

Zakończenie filmu pozastawia widza w moralnej konsternacji. Człowiek bowiem nie jest w stanie stwierdzić co zrobiłby gdyby miał do wyboru ocalenie dwóch żyć: mordercy, a osoby, która dzięki śmierci tego mordercy, mogłaby żyć. Nie ma bowiem recepty na zupełnie właściwe postępowanie. Wyroki jakie ustanawia prawo nie zawsze są słuszne. Film ten jest o tyle warty obejrzenia, że po jego projekcji myślę, że każdy widz zadałby sobie podobne moralne pytanie, mianowicie czy winno się uśmiercać złoczyńcę kierując się pobudkami ratowania czyjegoś życia? Czy zabicie skazańca po to aby otrzymać jego organy, tym samym ratując życie innemu, nie jest po części, wymierzoną mu karą, szansą na odkupienie za poprzednie przewinienia? Czy prawo zawsze jest sprawiedliwe? Czy tak niehumanitarne działania mają swoją filozoficzną zasadność? W każdym razie analiza praw rządzących życiem społecznym po części stanowi  swoistą introspekcję, docieranie w głąb samego siebie…

 

Autor: Tamara Panieczko

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz