„Chłopcy z ferajny”, „Wściekły byk”, „Kasyno”, „Infiltracja”, „Ostatnie kuszenie Chrystusa” – z takimi znakomitymi filmami kojarzymy Martina Scorsese. Mówi się o nim artysta kontrowersyjny. W jego filmach nierzadko pojawiają się podteksty religijne. Reżyser ten podobnie często wykorzystuje fantasmagoryczną wizję będącą odbiciem szczególnego stanu myślenia. W bohaterach jego filmów tkwi ogromny ładunek emocjonalny. Jest on silnie dostrzegalny zwłaszcza w wyjątkowo złożonej postaci jaką jest Max Cady, bohater filmu „Przylądek strachu” z 1991 roku, będącego remake’m thrillera z roku 1962 pod tym samym tytułem.
Oskarżony o gwałt psychopata Max Cady (Robert De Niro) po czternastu latach spędzonych w więzieniu, wychodzi na wolność. Zwyrodnialcowi temu nieustannie towarzyszy jedna myśl; mianowicie pragnie zemścić się na swoim byłym obrońcy, adwokacie Samie Bowdenie (Nick Nolte), który przyczynił się do wydania wyroku na niego, ponieważ nieskutecznie bronił go w sądzie. Cady zaczyna prześladować rodzinę adwokata. Pragnie aby ten zrozumiał, co jemu odebrał powodując, iż czternaście lat swego życia zmarnował na przesiadywaniu za kratkami. Max pragnie szczęścia jakim jest chociażby rodzina, której nigdy nie miał, a jaką ma Samie.
Scorsese często odwołuje się do filmów z przed kilku dekad. „Przylądek strachu” to remake klasycznego thrillera z 1962 roku pod tym samym tytułem, opartego na powieści „The Executioners” Johna D. MacDonalda. Na tle całego dorobku Scorsese film ten niekiedy zdaje się być dziełem niesłusznie zapomnianym. Nie stawia się go w pierwszym szeregu jego najważniejszych filmów. A przecież na pamięć i uznanie niekwestionowanie zasługuje. Dzieje się tak za sprawą wykreowanej filmowo w tym dziele postaci wyjątkowo ciekawej, kontrowersyjnej, głęboko zapadającej w pamięć.
Najbardziej sugestywny, czarny charakter kina lat 90-tych, mianowicie Robert De Niro, wcielił się w psychopatycznego, atakującego porządek społeczny, zbrodniarza. Kapitalnie utożsamił się z odegranym bohaterem. Postać Maxa Cady jest wyjątkowa. Trafił on do więzienia jako półanalfabeta. Z kolei wyszedł z niego jako znawca filozofii i prawa. Warto zwrócić uwagę na fakt, że jest on osobą niewątpliwie cierpiącą, nie mniej jednak złą. A być może nie do końca w sposób właściwy oceniającą rzeczywistość, bowiem uważał, że ofiara jaką zgwałcił, z uwagi na to, że prowadziła się lekko, zasłużyła na gwałt. Problem bowiem nie tkwił w prawie, nie w wydaniu niewłaściwego wyroku, a w samym Maxie.
Jak wiadomo thriller niejednokrotnie był przesączony psychopatami tj. mordercy, gwałciciele itp. Nie mniej jednak postać Maxa Cady zapamiętałam szczególnie. Jest ona wyjątkowo interesująca i złożona. Filmowy Max poprzez zemstę na swym byłym obrońcy pragnął jakby krzyknąć coś światu! Za jego przestępstwami przemawia skryta ideologia. Jego bunt można uzasadnić poczuciem skrzywdzenia przez, bynajmniej w jego odczuciu, niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości.
Twórca filmu w sposób błyskotliwy sportretował tą budzącą grozę postać. Już w początkowej części filmu widzimy wytatuowanego, byłego więźnia, a na jego ścianie wiszące zdjęcie Stalina, „Wolę mocy” Friedricha Nietzschego, Biblię i kodeksy prawne, co w sposób wyjątkowo sugestywny oddziałuje na odbiorcę. Wnioskuje on, że ma do czynienia z pragnącym rewolucji w prawie ideologiem. Podobnie jak Józef Stalin, którego Max stawiał wysoko w hierarchii władzy, nasz bohater chce być osobą władczą, charyzmatyczną. Pragnie przewrotu w postrzeganiu praw moralnych, a jak wiadomo kwestia moralności w dużej mierze nawiązuje do wiary. Niemałą rolę w tym filmie odgrywa podtekst chrześcijański. Max bardzo często cytuje słowa zawarte w Biblii. Na jego plecach widnieje wytatuowany napis „Zemsta należy do mnie” pochodzący z listów św. Pawła do Rzymian, które znajdziemy w Nowym Testamencie. Sam Cady czuje się jak Bóg, jest fizycznie niezniszczalny i sam pragnie ustanowić nowe prawo mszcząc się na swoim byłym obrońcy, który jego zdaniem, niesłusznie go oskarżył. Zatem znajduje on dla siebie usprawiedliwienie. W nawet najbardziej brutalny sposób jest w stanie ukarać dotychczas szczęśliwego, wysoko postawionego adwokata. Nie sposób Maxa przechytrzyć czy też fizycznie złamać. W swoim mniemaniu jest niezniszczalny, niepokonany niczym Bóg.
Filmowa kreacja Maxa Cady powoduje, iż „Przylądek strachu” w wydaniu Scorsese klasyfikuję jako dzieło, które wywarło na mnie niemałe wrażenie i skłoniło do wielu rozważań natury filozoficznej, etycznej, moralnej. Warto podkreślić, że film ten został nominowany do Oscara w kategoriach Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy ( Robert De Niro ) oraz Najlepsza Aktorka Drugoplanowa (Juliette Lewis). Para była również nominowana do Złotego Globu.
Autor: Tamara Panieczko