„Przed północą“. Czy tylko niespełniona miłość może być romantyczna?

Problem z Przed północą" polega na tym, że nie podchodzimy do niego z pozycji wyczekującego widza, który wie o relacji bohaterów więcej od nich i z pobłażliwością obserwuje to, co dzieje się na ekranie, przewidując każde ich słowo - tutaj stajemy oko w oko z bohaterami dojrzałymi, o (potencjalnie) większym doświadczeniu życiowym niż nasze własne (zwłaszcza z perspektywy młodego widza).Wydaje się, że nie da się napisać o nowym filmie Linklatera czegoś, czego jego bohaterowie nie podsumowaliby zaraz dowcipem i zgrabną puentą – film w zasadzie sam się interpretuje i rozkłada na czynniki pierwsze, widz jest tu tylko biernym obserwatorem.

 

Przed północą" to trzecia już część trylogii o Jessie'm i Celine – bohaterowie poznali się w Przed wchodem słońca", gdzie przypadkowo spotkali się w pociągu i spędzili razem jeden dzień, zwiedzając Wiedeń. Przy pożegnaniu, obiecali sobie, że spotkają się za sześć miesięcy w tym samym miejscu. Do spotkania doszło jednak dopiero po 9 latach w Paryżu, przy okazji premiery książki Jessiego (Przed zachodem słońca''). Po dwudziestu latach od pierwszego spotkania są już małżeństwem, mają dzieci i spędzają wspólne wakacje w Grecji.

           

Ostatnia część jest doskonałym dopełnieniem całej trylogii – oto obserwujemy bohaterów, którzy wyglądają i zachowują się jakby podróżowali wehikułem czasu – widz odnosi wrażenie, jakby oglądał wciąż ten sam film, a bohaterowie kontynuowali dyskusje rozpoczętą przed laty w pociągu. Film Linklatera w pewnym sensie obala tezę, jakby człowiek zmieniał się pod wpływem doświadczenia życiowego –  pojęcie dojrzewania zostaje tutaj zastąpione przez pojęcie przemijania.

 

Wybór miejsca kolejnego spotkania z bohaterami nie jest bez znaczenia: Grecja, bliskość ruin cywilizacji wydaje się idealnym tłem do rozmów o przemijaniu i redefinicji swojej relacji.

 

Tym razem przestrzeni ekranowej nie wypełnia tylko dwójka bohaterów – reżyser dopuszcza do głosu również ich przyjaciół, poznanych w Grecji. W ten sposób pozwala nam trzeźwo ocenić więź łączącą tę parę – dopiero przez skonfrontowanie ich z innymi bohaterami, widzimy jak różnie postrzegają swoje spotkanie w Wiedniu – o ile dla Jessiego, Celine okazała się miłością życia, a ich spotkanie inspiracją do napisania powieśći, o tyle ona odbiera je znacznie prościej. Na oczach widza upada (nie po raz pierwszy w kinie) mit romantycznej miłości – nie rozpada się on jednak jak domek z kart, a bohaterowie nie przypominają w niczym rozwrzeszczanych postaci rodem z psychodramy Tennessee Williamsa, gotowych zmienić swoje życie w piekło. Celine i Jessie wszystkie problemy potrafią załatwić dystansem i poczuciem humoru – w tym też tkwi urok tej pary i siła przyciągania filmu.

 

To, co obecnie dzieje się z bohaterami, kolejne przystanki w ich życiu  i konflikty, odbywają się w takim porządku, jak przewidzieli to podczas pierwszego spotkania w Wiedniu – ich niegdysiejsza rozmowa na temat wspólnej przyszłości podziałała jak samospełniająca się przepowiednia. Rzeczywiście – to, co kiedyś im się w sobie podobało, wszelkie drobiazgi i słabostki, teraz staje się zarzewiem konfliktów. Reżyser w  realistyczny sposób ukazuje rozwój psychologiczny bohaterów i pogłębianie się ich cech – idealistyczny romantyk Jessie z pierwszej części trylogii i wrażliwa, ale stąpająca twardo po ziemi Celine, przesunięci w czasie o 20 lat, to wciąż te same osoby; toczą też podobne dialogi o życiu, sztuce i relacjach damsko-męskich, wciąż odkrywając siebie nawzajem. Widz z przyjemnością i  niedowierzaniem obserwuje ludzi, którzy po tylu wspólnych latach wciąż sie kochają i mają sobie tyle do powiedzenia. 

 

Ostatniej części trylogii brakuje jednak czegoś, co zachwycało w pierwszej – niesamowitej chemii między dwójką bohaterów i narastającego napięcia – jest to jednak nieuchronność, którą zaakceptowali bohaterowie, decydując się na wspólne życie i grzebiąc tym samym romantyczną wizję miłości. Powiedzonko: ''Tylko niespełniona miłość może być romantyczna'' jednej z bohaterek Woody'ego Allena sprawdza się chyba i tutaj. Nie zmienia to jednak faktu, że tak jak poprzednie części, Pzed Pólnocą" wciąga widza bez reszty i urzeka mądrością, a jednocześnie prostotą dialogów oraz pięknem greckich krajobrazów.

           

Film Linklatera, będąc kopalnią wiedzy o związkach i relacjach damsko-męskich, jest mimo to lekki, bezpretensjonalny i nie traktuje widza autorytatywnie (inaczej niż np. podobne Sceny z życia malżeńskiego" Bergmana) zostawiając zawsze tę granicę niedopowiedzenia. Film nie stara się być Biblią, choć widz wychodzi z niego wzbogacony, a film prowokuje do przemyśleń dotyczących własnego życia. Bynajmniej, nie chodzi tu o rozrachunki moralne, bo status tej pary jest raczej dyskusyjny - Celine i Jessie funkcjonują raczej jako dwa oddzielne atomy, rozrzucone gdzieś po kontynencie europejskim, wchłaniające jego idee i nieustannie stymulujące się intelektualnie, niż jako para z krwi i kości. Nawet ich córeczki, przypominające aniołki Botticellego, czy greckie westalki wydają się odrealnione – czasem zaczynamy się zastanawiać, czy ten świat nie jest częścią wyobraźni Jessiego. Czy bohaterowie rzeczywiście spotkali się ponownie ? Czy mają wspólne dzieci ? Czy Celine była w Polsce i widziała Lecha Wałęsę ? Wszystko zależy od tego, czy jesteś cynikiem czy romantykiem –  opowiedziałby bohater.

 

Autor: Alicja Hermanowicz

Forum:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz