„Niezgodna” stanowi dobry materiał do analizy psychologicznej i socjologicznej. Jest to kolejny film z serii „stwórzmy społeczeństwo idealne”. Aby zagwarantować spokój i dobrobyt, w zależności od naturalnych predyspozycji, ludzi podzielono na 5 różnych frakcji. Grupa, którą cechuje prawość (1) jest odpowiedzialna za sądy. Altruiści (2) pomagają innym. Ci, których wyróżnia serdeczność (3) uprawiają ziemię i hodują zwierzęta. Inteligentni (4) pracują naukowo. Odważni (5) pilnują porządku.
W świecie „Niezgodnej” nie ma miejsca dla innych typów osobowości. Główna bohaterka jest wyjątkiem, nie posiada jednej dominującej cechy, dlatego jest postrzegana jako wróg ładu społecznego. Musi ukrywać swoją niezgodność, aby przeżyć.
Akcja filmu toczy się w Chicago. Świat przedstawiony jest światem po katastrofie, w założeniu apokaliptycznym. Jednak sceneria jest bardzo niespójna. Owszem są zniszczone budynki, mnóstwo kurzu i brudu. Ale są też ultra nowoczesne, sterylne przestrzenie, gdzie rozwiązania elektroniczne i sprzęt stoją na najwyższym poziomie. Znajdziemy tu też prymitywne obrazy żywcem ze wsi pańszczyźnianej. I to wszystko w jednym filmie. Wygląda to tak, jakby twórcy na siłę chcieli uwiarygodnić sztuczny podział społeczny. W rezultacie, kiedy przedstawiciel Odważnych, żyjących w ponurych zabrudzonych podziemiach odwiedza Erudytów w ich sterylnym biurowcu - czujemy, jakby Tarzan wpadł na herbatkę do Neo z „Matixa”. Duża niezgodność.
Atutem filmu jest dobór głównej bohaterki. Shailene Woodley jest bardzo naturalna i wiarygodna w roli Tris. Odkrywa kolejne twarze złożonej osobowości swojej postaci, zachowując równowagę między jej introwertyzmem a ekstrawertycznymi zachowaniami. Tą spójność niestety burzy jej filmowy partner Theo James - aktor o plastikowym wyglądzie i talencie. Wprowadzony jakby na potrzeby nastoletnich odbiorców filmu, którzy nie wybaczyliby braku wątku miłosnego.
„Niezgodnej” trudno nie porównać z „Igrzyskami śmierci” recenzja>>. Oprócz nastoletniego adresata, obie produkcje łączy tematyka i schemat funkcjonowania głównej bohaterki. Jednak „Niezgodna” nie pochłania do końca uwagi odbiorcy. Tak jak „Igrzyska śmierci” zachwycały i odrywały od rzeczywistości, tak w „Niezgodnej” trzeba się silić, aby uwierzyć w świat przedstawiony. Brakuje tu konsekwencji, podział społeczeństwa jest zbyt uproszczony, losy bohaterów przestawione są lakonicznie. Oprócz tytułowej bohaterki, żadna z postaci nie wzbudza większego zainteresowania. Pozostaje wierzyć, że lektura powieści Veroniki Roth bardziej zachwyca niż jej ekranizacja.
Autor: Ewa Marszałek