Akcja filmu rozgrywa się w krainie Arendelle, a pierwszoplanowy prym wiodą dwie siostry: Anna i Elza. Już początkowe sceny zwiastują niezwykle ciekawą historię, owianą nutką tajemniczości, z dozą magii. Idąc do kina spodziewałem się lekkiej, przyjemnej i odprężającej bajeczki, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że Walt Disney ponownie wspiął się na wyżyny i wyprodukował świetny animowany musical, inspirowany baśnią Andersena „Królowa Śniegu”. Jest to produkcja, w której każdy znajdzie coś dla siebie: młodsze pokolenie zakocha się zapewne w doskonale stworzonych, przyjaznych dla oka, ciekawych postaciach, natomiast osoby starsze oczarowane zostaną znakomitą, barwną ścieżką dźwiękową oraz dowcipnymi, błyskotliwymi dialogami.
Wiodącym wątkiem filmu są losy księżniczek Arendelle: stonowanej Elzy posiadającej niezwykłą moc zmieniania otoczenia w lód oraz roztargnionej, głodnej towarzystwa, zabawy i nowych wrażeń Anny. Od początku widać między nimi prawdziwą, bezgraniczną, siostrzaną miłość. Niestety w związku z nadprzyrodzoną siłą jednej z nich, ze względów bezpieczeństwa, ta piękna, szczera relacja nie ma racji bytu i siostry zostają rozdzielone. Spotykają się ponownie dopiero po tragicznej śmierci ich rodziców. Dzień koronacji Elzy jest przełomowy dla losów wszystkich bohaterów. Tego dnia Anna po raz pierwszy w życiu się zakochuje i co ciekawe kilka godzin później zaręcza się z wybrankiem - Hansem. Świeżo upieczona królowa dowidziawszy się o lekkomyślności siostry wpada w furię, traci kontrolę nad przeklętą mocą i zamienia Arendelle w mroźną krainę, a następnie ucieka w góry. Anna bez wahania rusza Elzie z pomocą. W trakcie poszukiwań poznaje młodzieńca handlującego lodem - Kristoffa, jego renifera Svena oraz bałwana Olafa, którzy postanawiają towarzyszyć jej w dalszej podróży pełnej przygód i dobrego humoru. Czy Annie w tak zacnej obstawie uda się odnaleźć Elzę i cofnąć wyrządzone szkody?
Film niewątpliwie imponuję estetyką zarówno dźwięku, jak i obrazu. Na tle pięknych zimowych widoków mamy przyjemność oglądać przyjemne dla oka postacie: piękne księżniczki, zabawnego renifera, dostojnego Kristoffa, gromadkę oryginalnych troli oraz sympatycznego bałwana. Duży ukłon w kierunku grafików, którzy do perfekcji dopracowali wydatne oczy bohaterów, doskonale odzwierciedlające emocje postaci. Prawdziwą ozdobą produkcji z polskim tłumaczeniem jest dubbing Czesława Mozila, świetnie dopasowany do roli rozbrajającego bałwana Olafa. Wisienką na torcie jest znakomita muzyka, która jest moim faworytem do Oskara w tej kategorii.
Idąc na film nie oczekiwałem zbyt wiele, dlatego jestem bardzo mile zaskoczony tym co zobaczyłem oraz usłyszałem. Zostałem oczarowany zarówno formą jak i treścią „Krainy lodu”. Błyskotliwe dowcipy, cięte riposty, których nie powstydziłby się nawet „Shrek” bawią do łez. Najważniejszą wartością jednak jest subtelne, a zarazem wyraźne przesłanie filmu: miłość jest lekiem na całe zło. Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że film ten zgarnie nie jedną filmową nagrodę.
Autor: Karol Bartelik